Hej Wam wszystkim. Dzisiaj chce uderzyć trochę w ciężki temat, za co musicie mi wybaczyć bo ostatnio mam taki czas i tak teraz będzie. Dzisiaj tematem będzie samotność, ponieważ ostatnio jest trochę ze mną gorzej. Nie ukrywam, że to przez święta, bo bardzo ich nie lubię. Szczerze powiem, że święta to dla mnie ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ są one już dla mnie takie zwykłe, obojętne. A to z tego względu, że nie ma z Nami mojego taty. Jednak nie do tego chciałam uderzyć.. Samotność - jest to słowo różnie rozumiane, ale ja chcę Wam powiedzieć jak ja to słowo rozumiem. Dla mnie słowo samotność ma wiele znaczeń, bo samotność może być wtedy kiedy mamy dużo znajomych ale mimo wszystko czujemy się samotni albo wtedy kiedy ich nie mamy w ogóle. Ja ostatnio wychodzę z takiego założenia, i w ogóle przez ostatnich kilka ładnych lat, że wolę mieć jedną osobę, ale taką naprawdę zaufaną. Oczywiście mam więcej, trzy może cztery, nie wiem ile. Ale to nieważne bo samotnym można być na koncercie, możemy być w szczęśliwym związku a i tak będziemy samotni. Ja mam teraz od kilku dni ciężki okres w moim życiu, bo ostatnio nic mi nie wychodzi nie wiem dlaczego.. Nawet matematyka mi nie wychodzi, dlatego ostatnio tylko mi się chce leżeć w łóżku i płakać. Zawsze tutaj piszę to co czuję, może nie każdemu to się podoba ale mam to gdzieś bo ja tego mojego bloga traktuję jako pamiętnik i to jest moja forma obrony, zebrania swoich myśli. Tyle powiem, samotności jest bardzo ciężka. Nie powiem, że czasami nie mam tak że chciałabym gdzieś pójść bo mam czas a nie mam po prostu z kim, bo wszyscy moi znajomi są zajęci. Albo mam tak, że wstydzę się poprosić kogoś o coś. Wiem, że moje życie to jest jedna wielka walka proszenia się a ja strasznie tego nie lubię. Dlatego ci co mnie znają, bardzo dobrze wiedzą kiedy czegoś potrzebuje. Jest mało takich osób ale jednak są i z tego się cieszę. A dla was taką moja dobrą radą jest, że gdy się coś dzieje to napiszcie to co czujecie, nie chowajcie tego w sobie. Ja często tak robię a potem gdy mi coś nie wychodzi to krzyczę i często jest tak, że gdy mi na przykład nie wychodzi z niemieckiego to potrafię krzyknąć na osobę, która mnie tego języka uczy, czyli w tym przypadku na Żanete. Ale na szczęście ona już do tego przywykła, tak samo jak Agata. Często nie mam gdzie wyładować swoich emocji i na szczęście Agata to rozumie ponieważ ona umie się postawić na moim miejscu, czyli na miejscu osoby siedzącej na wózku, która ma duże problemy z akceptacją siebie. Teraz mi to znowu wróciło, a kiedyś już było lepiej... No ale kiedy jest grudzień to chce mi się najczęściej płakać, bo myślę o tacie, o świętach i jest mi po prostu przykro, bo już go nie ma. A jeszcze tyle chciałabym mu powiedzieć. Kończę moją wypowiedź bo chciałam Wam powiedzieć tylko tyle, że samotność jest w niektórych przypadkach dobra ale nie zawsze. I moją prośbą do was jest to, abyście mieli takie osoby, którym możecie wszystko powiedzieć. Dla mnie osobą, której właśnie wszystko mogę powiedzieć jest najczęściej Agata i to się nigdy nie zmieni. Bo to jak ona mnie przytuli, to to nie podlega jakichkolwiek innych dyskusji. Bo to jak ona to zrobi to tylko ona tak potrafi i za to jej bardzo dziękuję, że kiedy jej potrzebuję to jest. Chcę jeszcze powiedzieć tylko tyle, że mam wrażenie że Agata zawsze już będzie ze mną, mimo tego, że idziemy w dorosłość to mamy kontakt, więc wiem, że zawsze jak gdzieś tam będzie daleko mogę wykonać jeden telefon i ona przyjdzie i to jest w tym wszystkim najlepsze. Dlatego proszę Was, nie zamykajcie się na ludzi tak, jak ja to najczęściej robię, bo jest mi po prostu łatwiej kiedy nikt nic ode mnie nie chce. Mój problem jest taki, że mam mało wiary w siebie i to od dziecka. Chociaż powiem wam, że gdy zdałam ustny niemiecki to ta wiara w siebie wzrosła. Podsumowując chcę Wam tylko powiedzieć tyle, że samotność czasami jest dobra i potrzebna ale czasami jest zła i prowadzi nas do zamknięcia się w sobie na świat i na ludzi nas otaczających.
Blog ten opowiada o życiu niepełnosprawnej dziewczyny Aleksandry Primel. Zmaganiach z codziennym życiem, akceptacją.. Jak i również o małych i wielkich radościach, które ją spotykają. Czyli o wszystkim, co dzieje się w życiu Oli. Zachęcam do czytania oraz do regularnego odwiedzania tego bloga.
środa, 27 listopada 2019
sobota, 16 listopada 2019
przełom w niemieckim
Hej hej
Chcę Wam opowiedzieć co u mnie się dzieje. Ostatnio trochę problemów się skupiło, ale już powoli wychodzimy na prostą. Chcę Wam opowiedzieć, co wydarzyło się w czwartek 14-stego. Miałam duże problemy z językiem niemieckim do takiego stopnia, że myślałam, że poddam się z napisaniem matury. Nie szło mi, a to do mnie niepodobna. Raczej nie miewam problemów akurat z tego przedmiotu. Tamten czwartek to był taki przełom, że aż sama byłam w szoku. Ja jak ja, ale Żaneta, bo jak pewnie wiecie uczy mnie dalej do matury poprawkowej ( powiedziałam jej, że nie pójdę do kogoś innego, bo wiem o tym doskonale, że ona zna moje błędy i wie jak mnie przycisnąć.). Ostatnio miałyśmy taki czas, kiedy nie mogłyśmy się dogadać ze sobą, bo ona też ma dużo problemów. Jesień - sami wiecie jak to jest. Dopada przygnębienie nie wiadomo właściwie dlaczego, nie uśmiechamy się za często itp chyba każdy człowiek tego doświadczył. My chyba właśnie miałyśmy taki czas, a do tego nauka nie szła. Takie są moje odczucia, ale ten opisywany czwartek to był właśnie przełom bo i ja byłam uśmiechnięta i ona również, a to jednak dużo daje. Jeśli się nie chcę, czy dręczy jakiś problem i ja to widzę, wtedy też mi się nie chce. Ona widzi jak ja mam problem, zna mnie już jak własną kieszeń, bo tylko się popatrzy i wie kiedy jest mi źle i ja mam tak samo. Pracujemy już ze sobą długo i znamy się na tyle. 20 grudnia będzie rok jak przyszła pierwszy raz, pamiętam to jak dziś. Po skończeniu korepetycji powiedziała, że się nie podda, bo jestem wspaniałą dziewczyną i zrobi wszystko żeby mnie nauczyć. Nawet jeżeli teraz mi zabrakło dwóch punktów. Długo nie musiałam prosić żeby mi pomogła, po prostu dla niej to jest normalne, że ją poprosiłam. Ja wiem o tym mimo tego, że walczę z tym z czym walczyłam wcześniej, żeby przestać się jej bać jeżeli mamy ze sobą lekcje. Ona jest strasznie wymagająca, ale to dobrze o niej świadczy, bo przynajmniej będzie jakiś efekt. Teraz mi zabrakło tylko dwóch punktów i zrobię wszystko żeby następnym razem mi nie zabrakło nic. Lecz nie o tym chciałam powiedzieć. Lubię jej uśmiech i jej atmosferę na lekcjach, kiedy jest uśmiechnięta mi lepiej idzie nauka i ona o tym wie, dlatego w czwartek przyszła taka jaka powinna być zawsze i nawet dobrze nam poszło, nawet miała ze mnie śmiechy, bo zrobiła mi zdjęcie jak wyglądam, gdy się z nią uczę, żebym zobaczyła jak bardzo widać po mnie nerwy i stres. Mówiła, że damy sobie to zdjęcie na pamiątkę. Walczymy z tym, żebym przestała się jej bać jeśli chodzi o niemiecki, bo prywatnie mogę jej wszystko powiedzieć i wiem, że kiedy bym naprawdę potrzebowała jej pomocy, to była by u mnie i podała pomocną dłoń. Zresztą ja u niej też w ten czwartek byłam. Nie był wyjątkowy, bo była taka, jak ją poznałam, a poznałam ją uśmiechniętą, pełną radości dziewczynę i dlatego wiem, że dobrze nam poszło. O co by mnie nie zapytała, wszystko wiedziałam. Dlatego uważam, że ona człowieka przyciąga. Kolejny uśmiech i wiem o tym, że nigdy we mnie nie zwątpi, przynajmniej tak mi się wydaje he, he. Pewnie jak to przeczyta, to zrobi Jej się miło na serduszku.
Chcę Wam opowiedzieć co u mnie się dzieje. Ostatnio trochę problemów się skupiło, ale już powoli wychodzimy na prostą. Chcę Wam opowiedzieć, co wydarzyło się w czwartek 14-stego. Miałam duże problemy z językiem niemieckim do takiego stopnia, że myślałam, że poddam się z napisaniem matury. Nie szło mi, a to do mnie niepodobna. Raczej nie miewam problemów akurat z tego przedmiotu. Tamten czwartek to był taki przełom, że aż sama byłam w szoku. Ja jak ja, ale Żaneta, bo jak pewnie wiecie uczy mnie dalej do matury poprawkowej ( powiedziałam jej, że nie pójdę do kogoś innego, bo wiem o tym doskonale, że ona zna moje błędy i wie jak mnie przycisnąć.). Ostatnio miałyśmy taki czas, kiedy nie mogłyśmy się dogadać ze sobą, bo ona też ma dużo problemów. Jesień - sami wiecie jak to jest. Dopada przygnębienie nie wiadomo właściwie dlaczego, nie uśmiechamy się za często itp chyba każdy człowiek tego doświadczył. My chyba właśnie miałyśmy taki czas, a do tego nauka nie szła. Takie są moje odczucia, ale ten opisywany czwartek to był właśnie przełom bo i ja byłam uśmiechnięta i ona również, a to jednak dużo daje. Jeśli się nie chcę, czy dręczy jakiś problem i ja to widzę, wtedy też mi się nie chce. Ona widzi jak ja mam problem, zna mnie już jak własną kieszeń, bo tylko się popatrzy i wie kiedy jest mi źle i ja mam tak samo. Pracujemy już ze sobą długo i znamy się na tyle. 20 grudnia będzie rok jak przyszła pierwszy raz, pamiętam to jak dziś. Po skończeniu korepetycji powiedziała, że się nie podda, bo jestem wspaniałą dziewczyną i zrobi wszystko żeby mnie nauczyć. Nawet jeżeli teraz mi zabrakło dwóch punktów. Długo nie musiałam prosić żeby mi pomogła, po prostu dla niej to jest normalne, że ją poprosiłam. Ja wiem o tym mimo tego, że walczę z tym z czym walczyłam wcześniej, żeby przestać się jej bać jeżeli mamy ze sobą lekcje. Ona jest strasznie wymagająca, ale to dobrze o niej świadczy, bo przynajmniej będzie jakiś efekt. Teraz mi zabrakło tylko dwóch punktów i zrobię wszystko żeby następnym razem mi nie zabrakło nic. Lecz nie o tym chciałam powiedzieć. Lubię jej uśmiech i jej atmosferę na lekcjach, kiedy jest uśmiechnięta mi lepiej idzie nauka i ona o tym wie, dlatego w czwartek przyszła taka jaka powinna być zawsze i nawet dobrze nam poszło, nawet miała ze mnie śmiechy, bo zrobiła mi zdjęcie jak wyglądam, gdy się z nią uczę, żebym zobaczyła jak bardzo widać po mnie nerwy i stres. Mówiła, że damy sobie to zdjęcie na pamiątkę. Walczymy z tym, żebym przestała się jej bać jeśli chodzi o niemiecki, bo prywatnie mogę jej wszystko powiedzieć i wiem, że kiedy bym naprawdę potrzebowała jej pomocy, to była by u mnie i podała pomocną dłoń. Zresztą ja u niej też w ten czwartek byłam. Nie był wyjątkowy, bo była taka, jak ją poznałam, a poznałam ją uśmiechniętą, pełną radości dziewczynę i dlatego wiem, że dobrze nam poszło. O co by mnie nie zapytała, wszystko wiedziałam. Dlatego uważam, że ona człowieka przyciąga. Kolejny uśmiech i wiem o tym, że nigdy we mnie nie zwątpi, przynajmniej tak mi się wydaje he, he. Pewnie jak to przeczyta, to zrobi Jej się miło na serduszku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kraina jak Bajki
Hej kochani moi, dawno mnie to nie było, bo nie mam czasu pisać. Obecnie nie ma mnie w domu, jestem na mieszkaniu treningowym w Koninie z fu...
-
Hejka moi kochani dzisiaj naszła mnie pewna refleksja, żeby troszkę do was w inny sposób porozmawiać, a mianowicie że w zależności od pewny...
-
Witajcie dzisiaj chciałabym zacząć nieco inaczej. Każdy w życiu coś przeszedł, czy pozytywnego bądź negatywnego. Niektórzy muszą nosi na b...
-
Hej kochani moi, dawno mnie to nie było, bo nie mam czasu pisać. Obecnie nie ma mnie w domu, jestem na mieszkaniu treningowym w Koninie z fu...