Hej moje robaczki,
dzisiaj czuję, że światło we mnie jakby przygasło. Brakuje mi siły i ochoty na cokolwiek, a nawet zazwyczaj pomocne elektrolity dziś odmawiają posłuszeństwa. Zastanawiam się, czy to ta szarość i burość za oknem, która otula mnie dziś niczym ciężka kołdra, czy po prostu jeden z tych dni, kiedy organizm woła o przerwę. Czasem tak po prostu jest – ciało i umysł potrzebują wytchnienia.
Ale wiecie co? Wierzę, że takie dni też mają swój sens. To sygnał, żeby zwolnić, zrezygnować z wyścigu i dać sobie pełne przyzwolenie na to, by po prostu być. Bez wyrzutów sumienia, bez presji produktywności. Czasem najwięcej możemy zyskać, kiedy odpuścimy i pozwolimy sobie na ten moment słabości. To właśnie wtedy, gdy wsłuchujemy się w siebie, odkrywamy, czego tak naprawdę potrzebujemy, by znowu poczuć się sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz